sie 28 2002

Bez tytułu


Komentarze: 3

Część Druga - The Rulerz of the World

Był piękny majowy wieczór. Puchatek, Prosiaczek, Kłapołuchy i Tygrysek wybierali się właśnie na wycieczkę.
- Znów leje... Co za chujowy klimat... - jęknął Puchatek.
- A mnie to zwisa. - rzekł Kłapołuchy rozkładając swój mały parasol.
- Judasz! - warknął Tygrysek.
- Hehe. Nie Judasz tylko wynalazca. - odparł Prosiaczek.
- Nie ważne. Co teraz robimy? Pragnę przypomnieć że Królik ma złego Trip'a a Gófer najprawdopodobniej nie żyje bo dostał soczystego kopa z zęby. A więc? - Puchatek był ja zwykle kurewsko bezpośredni.
- Myślę że tak chujowy wieczór można by rozpocząć czymś mocniejszym... - wystękał nieśmiało Prosiaczek.
- No, myślę że jest to dobry pomysł. Chodźmy na piwną górkę. Mieszkająca tam BabaJaga(tm) ma na pewno jakieś dobre trunki. - rzekł Puchatek. Nagle otoczyła ich dziwna brygada.
- Czego? - zapytał bezpośrednio Tygrysek.
- Jesteśmy Łowcy Pip. A w tym miejscu powinien stać nasz przywódca DonVasyl(tm). Niestety nie ma go wśród nas. - rzekł doniośle jeden z nich.
- A gdzie jest? Umarło mu się, czy po prostu go zabili? - zapytał Prosiaczek.
- Ma małe problemy z psychiką i własnym penisem ale wkrótce mu przejdzie. A... macie jakieś pipy do złowienia? - zapytał drugi z nich.
- Taa. Jedną. Nazywa się Krzyś. Wyjątkowa pipa a do tego straszny maminsynek. Jego postać wzorowana jest na Szadim z Just5, który bardzo kocha swoją mamę i nie bardzo lubi dziewczyny. - Puchatek nie krył swojej niechęci do Krzysia.
- Jebana pipa! - wykrzyknęli łowcy.
- Noo.. i w dodatku nienawidzi łowców pip. - rzekł Prosiaczek.
- Zabić skurwiela!... Bierzemy go! To będzie największa pipa jaką dotychczas złapaliśmy. Gdzie go znajdziemy? - zapytał trzeci z nich.
- Mieszka z mamą w pedalskim domku z białym płotkiem na skraju lasu. - wskazał drogę Puchatek.
- Dzięki. Takich dwóch jak nas trzech to nie ma ani jednego. - rzekł czwarty z nich po czym obydwaj udali się w kierunku domku Krzysia.
- No to jednego pajaca mniej, a wieczór dopiero się zaczyna... - rzekł z uśmiechem na ustach Kłapołuchy. Nasi bohaterowie ruszyli w stronę piwnej górki.
Już po chwili byli na jej szczycie. Wtem przebiegła koło nich wielka LoveDoll.
- Widzieliście to? - zapytał zdziwiony Prosiaczek.
- Nie wiem... Czy to jawa czy sen.... - zanucił Puchatek.
- Ani chybi to była lalka miłości. Miała taką fajną minę... taką rozdziawioną.... - Kłapołuchy nie krył swoich fantazji... Po chwili cała czwórka była na szczycie przed chatką Babyjagi(tm).
- Jo, Babajagi ! Veni, Vidi, Vino! - zakrzyknął Tygrysek.
- Nie jestem żadnym Babajagiem(tm) Mam na imię Abrakadabrakapokuskonstantynopolitańczykowianeczkatrzy! - rzekła wiedźma.
- A możemy cię w skrócie nazywać....chuj? - zapytał niepewnie Prosiaczek.
- Nie, kurwa dlaczego wszyscy chcą mnie w skrócie nazywać chuj? Co jest ze mną nie tak? Może źle wyglądam... tak słabo się odżywiam... a tak bajdełej to czego chcecie?
- Chcemy dobre wino za 3 złote.
- Nie mam w detalu. To sklep dla prawdziwych smakoszy. Mam tylko 6-paki winobluszczy-win po 20 zł. Chcecie?
- To se newrati... - walnął Puchatek.
- Zamknij ten swój pluszowy ryj. Bierzemy dwa! - warknął Tygrysek. Po chwili cała czwórka upajała się aromatem i smakiem wina HERACLES - Classic Płońsk Aperitiff.
- No to panowie - BĄ ŻUR! - wzniósł toast Kłapołuchy.
- Taaaak.... Heracles - to jest to. - rzekł z rozkoszą Tygrysek.
- Heracles - I do it my way! - dodał Puchatek.
- Bylyfyzytsyf - dopowiedział Prosiaczek.
- Zbiłem butelkę - jęknął głucho Kłapołuchy.
- Wiecie co myślę? We are da rulers of the world. - rzekł dumnie Puchatek.
- Po dwóch winach każdy jest rulezem. - stwierdził Prosiaczek.
- Ha. Duma mnęł rospera... - jęknął Tygrysek.
- Dobra... My tu gadu-gadu a ja mam ochotę podupczyć. Chodźmy na disko. Tam napewno jakieś fajne dziołchy będą.
- Nu. To je myśl. - wybełkotał Kłapołuchy. I cała czwórka po woli udała się w stronę pobliskiego miasteczka gdzie właśnie odbywała się dyskoteka.
- Hej Łosie, luk-et-diz! - wskazał na plakat Tygrysek.
- .."Dziś w remizie dyskoteka. Nikt już nie śpi, nikt nie czeka. Przewidziano występ świetny, Just 5 będzie - bądźcie grzeczni. A rej wodzić będzie Sowa, didżej świetna, wybuchowa." - przeczytał z wielkim trudem Puchatek.
- Ja pierdolę, ale rymy - zaraz komuś przyjebimy. - dorzucił swoje Tygrysek.
- Chciałeś powiedzieć przyjebiemy. - zapytał Prosiaczek.
- Nie, bo przyjebiemy nie rymuje się z rymy... a zresztą nie ważne. - odparł Tygrysek.
- Dobra, wchodzimy. - rzekł stanowczo Puchatek. I wszyscy udali się do remizy. Gdy byli już w środku nagle na scenę wkroczył Pan Sowa.
- ...Heloł, heloł! Na dzisiejszym koncercie wita was Didżej Sova! Tak! Dzisiaj koncert DżastFajf! A więc dziewczyny szykujcie majtki. Oto ONE! - ups sory. Oczywiście chciałem powiedzieć ONI! - JUST 5!
I w rytm muzyki disko na scenę wkroczyli JUST 5.
"...Kolorowe sny kiedy ja..." - nie dokończył SZADI bo butelka po winie rozbiła się o jego głowę.
- Musiałem mu przypierdolić. - rzekł z uśmiechem Tygrysek.
- Hopaki! Biją Dżastów! - wrzasnął ktoś z tłumu. I wszyscy wokół rzucili się na naszych bohaterów.
- Panowie, spierdalamy! - zakomenderował Puchatek. Lecz gdy wykonał energiczny obrót natychmiast został powalony strzałem sztachetą w nery.
- DOOM! - krzyknął Tygrysek po czym niewiele uczyniwszy padł znokautowany 2 litrową butelką zwrotną. Cała impreza trwała jeszcze przez ok. 10 min. po czym cała czwórka została wyrzucona na pobliską zwałkę. Potłuczeni, aczkolwiek cali nasi bohaterowie powoli zaczęli dochodzić do siebie.
- Jaa pieeerdoooleeeęęę..... - jęknął głucho Puchatek.
- Moje plecy.... - wystękał kłapołuchy.
- Kto zgasił światło? - zapytał przezornie Tygrysek.
- Cały ten incydent nie miał by miejsca gdyby nie to że Tygrysek przypierdolił Szadiemu winem w jego pedalski łeb. - stwierdził z pewnym wyrzutem Kłapołuchy.
- Ale przyznajcie że widok szyjki wbijającej się Szadiemu w oko był wyjebany! - odparł Tygrysek.
- Ta... To było wiekopomne wydarzenie. - przytaknął Prosiaczek.
- Je, będzie co wnukom opowiadać, hłehłe - rozmarzył się Puchatek. Po chwili dodał:
- Dobra, pozbierajmy się z tego łajna i wracajmy do domu...
Po czym cała czwórka udała się spokojnie do swoich domów.
KONIEC CZĘŚCI DRUGIEJ

kpuchat : :
replica watches
09 listopada 2009, 01:56
- Nie, bo przyjebiemy nie rymuje się z rymy... a zresztą nie ważne. - odparł Tygrysek.
replica watches
09 listopada 2009, 01:55
x1109Ale przyznajcie że widok szyjki wbijającej się Szadiemu w oko był wyjebany! - odparł Tygrysek.
28 sierpnia 2002, 14:59
Juz wczesniej przeczytalam wszystkie czesci tej historii...nizbyt inteligebtna ale smialam sie do lez w niektorych momentach;) 3maj sie

Dodaj komentarz